Wojciech Nowak – Targanice

28 sierpnia 2012

„Moc w słabości się doskonali”

Nazywam się Wojciech Nowak. Mam 22 lata. Pochodzę z Targanic w województwie małopolskim. To wioska niedaleko Wadowic. Interesuję się piłką nożną (kibicuję Juventusowi Turyn), filmem, książkami, psychologią i pedagogiką opiekuńczą oraz liturgiką.

Lubię czytać wszystko co wpadnie mi w ręce i mnie zainteresuje.

Chrystusowców poznałem dzięki kuzynowi mojego przyjaciela Zbyszkowi – ówczesnemu klerykowi TChr, który obecnie jest księdzem pracującym we Francji. Zaprosił nas w 2007 na kongres SLO do Poznania, a ja jako, że chciałem jako animator się rozwijać pojechałem z przyjaciółmi. 12 lat byłem ministrantem. Byłem też lektorem, animatorem i ceremoniarzem oraz opiekunem ministrantów przez ponad 2 ostatnie lata. Ukończyłem LO w Andrychowie w klasie o profilu humanistycznym. Zdałem maturę i przyszedł czas na pytanie: Co dalej?

 

„Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem”

Nie dochodziły do mnie te słowa Jezusa, choć myślałem o kapłaństwie już w 2 klasie LO. Pan Bóg dawał mi wiele znaków, ale ja po maturze niestety stwierdziłem, że chcę żyć po swojemu. Chciałem zostać pedagogiem, szczęśliwym mężem i ojcem. Pedagogiem udało mi się zostać, bo ukończyłem bielskie Kolegium Nauczycielskie w Bielsku-Białej na kierunku pedagogika opiekuńczo-resocjalizacyjna w trybie dziennym. Pisałem pracę na temat: Przemoc i agresja wśród uczniów gimnazjum. Uzyskałem zawód i tytuł licencjata. Podczas studiów pracowałem cały drugi rok. Podczas studiów w kinach, podczas wakacji jako wychowawca na kolonii. Chciałem też zostać radnym miejskim. W liceum poznałem wspaniałą dziewczynę i byłem z nią prawie przez 3 lata. To był taki mój własny plan na życie. To co Bóg miał do powiedzenia było niestety gdzieś tam daleko z boku. Myśli o kapłaństwie nasiliły się na przełomie października/listopada 2011, dlatego też zakończyłem związek i już na początku 2012 byłem zdecydowany na wstąpienie do seminarium.
Dlaczego Chrystusowcy? Charyzmat tego zakonu pociągał mnie już w 2007 roku, ale bałem się…
Bo daleko od domu, rodziny, przyjaciół, bo wyjazd za granicę, bo to, bo tamto. Ale dziś jestem przekonany, że nic nie zdarza się przez przypadek. W niewyjaśnionych wówczas okolicznościach znalazłem się na rekolekcjach wielkopostnych w Poznaniu organizowanych przez Towarzystwo. No bo po co tam pojechałem? Wtedy nie wiedziałem. Szukałem wytłumaczenia – odpocząć, poznać nowych ludzi, pozwiedzać Poznań. Potem zastanowiłem się: Po co przejechałeś pociągiem ponad 500 km, jadąc ponad 8 h i to jeszcze w weekend podczas intensywnego roku akademickiego? Wszystko doszło do mnie dopiero po rekolekcjach spędzonych nie na zabawie tak jak planowałem, lecz na modlitwach, rozmyślaniach i rozmowach z moim przyjacielem klerykiem Jarkiem, którego przed laty poznałem właśnie na takich rekolekcjach i z ks. Robertem. Obaj bardzo mi pomogli. Teraz już wiem, że jeśli kapłaństwo to tylko w Towarzystwie Chrystusowym. Wszystko dla Boga i Polonii Zagranicznej, która tego Boga potrzebuje. Dokończyłem studia, obroniłem licencjat, 10 lipca byłem na rozmowach w Towarzystwie i tak od 20 sierpnia mieszkam w nowicjackim domu w Mórkowie.

Bóg nas powołuje i wybiera – starajcie się obserwować i słuchać tego co właśnie On ma do powiedzenia. To On musi być na pierwszym miejscu w naszym życiu, niezależnie od drogi, którą wybierzemy. Nie wiem co będzie za 7 lat, ale nie żałuję swojej decyzji – jestem szczęśliwy! Jeśli czujecie, że Bóg to właśnie was wybrał to nie bójcie się i z Jezusem wypłyńcie na głębie. Do odważnych świat należy! Nie ma co czekać!


Archiwa