O nas

Miejsce

Nowicjat

„Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?» Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego.” (J 1 38-39)

Jeśli chcesz iść za Jezusem, to poznaj Go, dowiedz się, gdzie mieszka. Idź za Nim, a On pokaże Ci, co przygotował dla tych, którzy odpowiedzieli na Jego zaproszenie.

Jeśli jest takie miejsce, taki punkt, w którym zaczyna się niezwykła przygoda powołania zakonnego i kapłańskiego, to jest nim bez wątpienia nowicjat, w którym coś się kończy, a coś się rozpoczyna. Nowicjat to początek, to miejsce, gdzie w przeciągu roku odkrywam samego siebie, swoją drogę życia, swoje powołanie. To właśnie w tym miejscu, w tym niezwykłym, jedynym i niepowtarzalnym czasie Bóg kształtuje moje serce. Przychodzi do mnie na modlitwie, w ciszy, w tęsknocie, w radości i smutku, w pracy, w obowiązkach, w odpoczynku, w samotności i we wspólnocie. Nowicjat to miejsce i czas, w którym odchodzę od „zwyczajnego” życia, by, w szczerym i prawdziwym stanięciu wobec Boga, można było usłyszeć autentyczny głos Tego, który wzywa mnie po imieniu.

Nowicjat miejsce „pomiędzy”, znane i nieznane, takie, które odkrywa przed nami to, co zakryte, to miejsce, w którym rozlega się krzyk ciszy, wydobywający z nas pragnienie bycia tym, kim się być powinno.

 „Bądź wierny Idź” Z. Herbert.

Wieś Mórkowo

Nasz dom nowicjacki znajduje się w centrum wioski Mórkowo, tuż za kościołem parafialnym. Z kolei samo Mórkowo położone jest w niewielkiej odległości na południowy-zachód od Lipna. Do wioski można dojechać drogami asfaltowymi z kilku stron. W niewielkiej odległości na północ od zasadniczej części wsi znajduje się byłe Nowe Mórkowo, które administracyjnie nie tworzy od wielu lat oddzielnej osady. Jest częścią wsi Mórkowo.

Na starych mapach część wsi nazwana jest Murkowice (Murkingen). Najbliżej położone wioski to Lipno, Smyczyna, Wilkowice, Klonówiec. Nazwa wsi w ciągu wieków się zmieniała, a wywodzi się od Morkowskich. Niemcy nazwali wioskę  Murke. 

Nazwa źródłowa to Mórkowo, wzmiankowana już w 1362 r. W podanym roku była to własność Andrzeja i Piotra z Drzeczkowa, a w 1418 r. jako właściciel wymieniony jest rycerz Mikołaj. W XV i XVI wieku Mórkowo było w posiadaniu najpierw Morkowskich, potem Dłuskich, a pod koniec stulecia Rostworowskich. Z końcem XVIII wieku i do połowy XIX wieku było w rękach Kwileckich, potem Kazimierza Olszyńskiego, Melanii Stablewskiej, Ludwika Rekowskiego i od 1889 r. Skarbu Państwa Pruskiego.

Prawdopodobnie pierwszym budowniczym dworu (tzw. wieży na kopcu, której lokalizację wskazuje się na tzw. „wyspie", która w rzeczywistości jest małym półwyspem na stawie w obrębie nowicjatu Towarzystwa Chrystusowego) był rycerz Mikołaj. Następną fazę wyznacza obiekt wybudowany przez Kotwiczów-Dłuskich, którą prawdopodobnie rozpoczął budować Nanker Dłuski, wzmiankowany w 1503. Dłuscy dziedziczyli Mórkowo przez około 150 lat. Oni budowali też obecny kościół. Trzecią fazę użytkowania dworu można łączyć z Kwileckimi. W 1699 r. wymieniona jest Teresa Kwilecka. Kwileccy dziedziczyli dobra morkowskie do połowy XVIII wieku.

Od połowy XVIII wieku następował upadek starego dworu. Potwierdza to zapis z 1790 r.

Okupacja hitlerowska była dla mieszkańców Mórkowa bardzo trudna. Właściciele najlepszych gospodarstw zostali z nich wywłaszczeni. 21 października 1939 r. pod murem leszczyńskiego więzienia zostali rozstrzelani Leon i Józef Marcinkowscy z Mórkowa. W Forcie VII w Poznaniu zginął proboszcz z Mórkowa, ks. major Stefan Łukowski.

W okresie 60. lat powojennych wiele we wsi zmieniło się na lepsze. Zniknęły stare domy, których część kryta była strzechą. Wieś została zelektryfikowana, zwodociągowana, stelefonizowana. Drogi pokryte są asfaltem.

opr. na podst.: S. Jędraś, Gmina Lipno, Leszno 2008, s. 222-224, 227.

Dom Nowicjacki

Dom nowicjacki Towarzystwa Chrystusowego w Mórkowie został otwarty w 1983 r. Jednakże Towarzystwo miało powiązania z Mórkowem już w 1945 r., kiedy to proboszczem w Mórkowie oraz Krzycku i Wilkowicach został ks. Czesław Kamiński, późniejszy przełożony generalny Towarzystwa Chrystusowego.

Nowicjat mieści się w dworku otoczonym parkiem. Dworek ten pochodzi z końca XIX wieku. Przykryty jest on dachem mansardowym (dach łamany, zbudowany z dwóch oddzielonych od siebie gzymsem powierzchni dachowych) i posiada okazałe główne wejście poprzedzone gankiem wspartym na kolumnach dźwigających taras pierwszego piętra. Nad tarasem jest wystawka zwieńczona trójkątnym frontonem. Po stronie elewacji ogrodowej są dobudowane współcześnie budynki.

Według kroniki Domu nowicjackiego dworek z parkiem i 94 ha ziemi był do 1932 r. w użytkowaniu rodziny Stablewskich., krewnych Arcybiskupa Poznańskiego Floriana Stablewskiego, który pochodził z pobliskiej Smyczyny. W  1932 r. dworek kupił lekarz Władysław Müller z Leszna. Posiadał on kamienicę w Lesznie przy ulicy Paderewskiego, w której obecnie mieszkają siostry elżbietanki.

W czasie okupacji hitlerowskiej lekarz Władysław Müller został wysiedlony do Generalnej Guberni. Miał syna Edwarda, który zginął w czasie wojny oraz córkę Celinę, która w 1949 r. wstąpiła do zgromadzenia sióstr niepokalanek. Lekarz Müller w testamencie przekazał dworek oraz 4 ha ziemi swojej córce, która była jedyną spadkobierczynią. Właściciel zmarł nagle w 1948 r. i od tej pory w dworku zamieszkały siostry zakonne. Przez pewien czas prowadziły tam przedszkole. Po pewnym czasie zaproponowały one, aby dworek wraz z parkiem przejęły instytucje kościelne. Biskup Marian Przykucki zaproponował Towarzystwu Chrystusowemu nabycie obiektu w Mórkowie. W 1980 r. zgromadzenie przejęło dworek i po uregulowaniu spraw z użytkowaniem budynków gospodarczych Towarzystwo zaczęło organizować dom formacyjny dla nowicjuszy. Całość poświęcona została w 1983 r.

opr. na podst.: S. Jędraś, Gmina Lipno, Leszno 2008, s. 224-227.

Galeria

Czas

Budzi nas nie byle kto, bo sam Prymas Polski ks. kard. August Hlond! Tak nazywa się dzwon, który swoim biciem każdego ranka o godzinie 6.00 oznajmia nam początek kolejnego dnia w nowicjacie. Za pobudkę odpowiedzialny jest lektor, czyli jeden z nas, który cały tydzień prowadzi modlitwy w kaplicy i refektarzu oraz dzwoni jeszcze na godzinę 12.00, 15.00 i 21.00 Vox Dei wyznacza nam kolejne punkty naszego dnia.

O godzinie 6.30 gromadzimy się wszyscy na modlitwach porannych połączonych z medytacją nad Ewangelią z dnia. Do naszej kaplicy prowadzą schody – jest ona na 2. piętrze domu. Prawdziwie zatem, każdy z nas musi wejść na górę, aby spotkać się z Panem. Punktem kulminacyjnym jest poranna Eucharystia.

Następnie w ciszy opuszczamy kaplicę i schodzimy do refektarza. Tam wspólnie spożywamy posiłki. Zawsze ktoś z nas posługuje przy stole, dyżury zmieniają się co tydzień.

Aby nasz dom był utrzymany w należytym porządku, to trzeba o niego dbać. Kto ma to robić, jeśli nie my – nowicjusze! Nie ma czasu na nudę. Po śniadaniu od razu zabieramy się pracy. Każdy z nas przez cały tydzień ma określony dyżur w domu. Jedni zmywają naczynia, inni zamiatają podłogi, sprzątają łazienki, toalety, a ministranci dbają o czystość kaplicy.

Kolejnym stałym punktem dnia jest lektura Pisma Świętego. Rozpoczynamy ją o godzinie 9.30 w kaplicy i trwa 30 minut. Każdy z nas czyta i rozważa wtedy Słowo Boże. Nie jest nam narzucony żaden schemat ani tempo. Jest to lektura indywidualna. Oby każdemu, w ciągu całego nowicjatu przeczytać jeden raz wszystkie Księgi Starego i Nowego Testamentu.

Następnym punktem w naszym planie dnia są wykłady: o historii Towarzystwa Chrystusowego, formacji i z zagadnieniach życia zakonnego – śluby, życie wspólne, muzyki, liturgiki oraz duchowości. Na zajęciach z muzyki uczymy się pieśni liturgicznych. Co tydzień schola przygotowuje grafik pieśni na Msze święte oraz nabożeństwa. Trzeba przyznać, że jest to bardzo ambitne zadanie i pokazuje, jak ważny jest dobór odpowiednich pieśni, a także jak ważna jest ich rola w liturgii. Wszystkie wykłady służą pogłębianiu naszej wiedzy i rozwojowi intelektu.

Kolejny raz dzwon „August Hlond" oznajmia o upływającym czasie – tym razem wybija południe. Kończymy wykład i przechodzimy do kaplicy na modlitwy południowe, po których schodzimy do refektarza na obiad.

Po obiedzie rozpoczynamy pracę. Praca jest nieodzownym punktem każdego dnia w nowicjacie. Po pierwsze dlatego, że otoczenie naszego domu zajmuje 4 ha, stale więc wymaga prac porządkowych. Mamy własny ogród warzywny, sad owocowy, folię na pomidory, do tego trawniki, stawy, nawet zagrodę z gęśmi, kurami i kaczkami, a zatem prawdziwe małe wiejskie gospodarstwo. Po drugie, praca jest ważna z tego powodu, że uczy nas solidności i staranności. Nie można być dobrym zakonnikiem, jeśli nie łączy się szczerej modlitwy z konkretną pracą. Zresztą dobrze wykonana praca to również modlitwa. Jeden ze świętych mawiał, że mamy jedno i to samo serce do modlitwy i do pracy – tak jak się modlimy, tak też pracujemy. W zdobywaniu tej zdolności i kształtowaniu naszych charakterów pomaga nam doświadczony zakonnik brat Andrzej. Zawsze z uśmiechem na twarzy obdziela on nas zadaniami na dany dzień i pracuje razem z nami – dając nam wspaniały przykład – jak św. Józef. Pracę kończymy ok 16.00. Można spokojnie się odświeżyć. Zdarza się, że kończymy pracę wcześniej, a wtedy możemy zostać na dworze i zagrać w piłkę. Piłka nożna cieszy się największą popularnością w nowicjacie. My pochodzimy z różnych stron Polski i świata i kibicujemy różnym drużynom, ale nigdy nie staramy się na siłę udowadniać „wyższości” którejś z nich. Do dyspozycji mamy także siłownię. Po pracy mamy czas na kawę i herbatę – spotkanie w refektarzu, w którym uczestniczy także ks. Magister.

O godz. 17.00 znowu zbieramy się w kaplicy na tzw. „czytaniu duchownym". Każdy z nas po konsultacji z Ojcem Duchownym wybiera jakąś lekturę, która przybliża nam tajniki wiary i modlitwy, pomaga odkryć to, co każdy z nas ma gdzieś głęboko ukryte w swoim sercu i co rozwija naszą osobistą relację z Panem Bogiem. Mimo naszej wspólnej zakonnej duchowości, każdy z nas posiada także swoją własną i temu służy ta lektura. 30 minut później, któryś z kapłanów robi wystawienie Najświętszego Sakramentu i wspólnie odmawiamy Różaniec. We wtorek zawsze modlimy się w języku łacińskim, a w soboty w językach jakie znamy. Po adoracji schodzimy do refektarza na kolację. Rekreacja służy spotkaniom z braćmi, osobistej modlitwie, rozwijaniu naszych indywidualnych talentów, a także pisaniu listów – naszej jedynej formy kontaktowania się z bliskimi.

Już zbliżamy się do zakończenia dnia. Punktualnie o 20.50 odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, następnie czekamy na dzwon o godzinie 21.00. „Kardynał" oznajmia rozpoczęcie Apelu i modlitw wieczornych. Po modlitwach, aż do śniadania dnia następnego, trwa silentium sacrum – święta cisza, czyli brak jakichkolwiek rozmów. Cisza nocna okrywa nasz dom o 22.00, kiedy to gasną wszystkie światła. Zapalą się ponownie, gdy „August Hlond" obudzi nas następnego dnia.

Dniami szczególnymi w naszej wspólnocie są czwartki – dni skupienia, soboty – tzw. dzień gospodarczy oraz niedziele. A niedziela jak to bywa, to czas radości i wesela. Ale o tym można się przekonać będąc już tutaj na miejscu … (zapraszamy i czekamy)

Charyzmat

Chrystusowiec

to kapłan lub brat zakonny dla Polonii Zagranicznej.

Dzisiejszy świat ma nam bardzo wiele do zaoferowania. Niezwykłe zdobycze techniki, olbrzymi wybór możliwości rozrywki i spędzania wolnego czasu, a także łatwość zdobywania informacji, w przekraczaniu granic czy też podróżowania – można dziś dotrzeć szybko, wygodnie i bezpiecznie w każdy zakątek świata. Wielu Polaków obecnie korzysta zwłaszcza z tych ostatnich dobrodziejstw i emigruje z Ojczyzny poszukując „lepszego życia".

Uważa się, że kilkanaście milionów Polaków i osób polskiego pochodzenia żyje w różnych krajach na całym świecie. Nasze zgromadzenie zakonne: Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej sprawuje nad nimi duchową opiekę. Naśladując Chrystusa Miłosiernego jesteśmy posłani, wszędzie tam gdzie biją polskie serca, a więc niemal na wszystkie kontynenty świata.

Więcej informacji na stronie głównej Towarzystwa.

Założyciel Czcigodny Sługa Boży
August kard. Hlond

Współzałożyciel Sługa Boży
ks. Ignacy Posadzy TChr

Kto założył nasze Towarzystwo?

Kwestia opieki duszpasterskiej nad Polakami mieszkającymi poza granicami kraju nurtowała wielu Pasterzy Polskiego Kościoła. Pilne potrzeby opieki nad emigracją polską dostrzegł w 30 latach XX jeden z najwybitniejszych hierarchów Kościoła w historii Polski, Czcigodny Sługa Boży August kard. Hlond. On to właśnie zdecydował się w 1932 r. przy pełnej aprobacie papieża Piusa XI na założenie nowego zgromadzenia zakonnego, którego organizację zlecił kapłanowi Archidiecezji Poznańskiej ks. Ignacemu Posadzemu. Ks. Posadzy jako pierwszy Przełożony Generalny od samego początku kształtował ducha kolejnych pokoleń chrystusowców pierwszego półwiecza istnienia Towarzystwa.

Gdzie pracujemy?

Dziś nasze zgromadzenie liczy około 500 członków, a nasi duszpasterze pracują w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, BrazyliiAustralii, Nowej Zelandii, RPA, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szkocji, Hiszpanii, Francji, Holandii, Włoszech, GrecjiWęgrzech, Białorusi i na Ukrainie.

Nasze zgromadzenie zakonne otacza opieka duszpasterską Rodaków mieszkających poza granicami kraju. Mamy również liczne parafie w Polsce. Nasi księża w swojej posłudze wspierani są przez braci zakonnych, którzy pełnią rozmaite funkcje.

Czym się wyróżniamy?

Szczególnie w Eucharystii i poprzez Eucharystię jednoczymy się z Chrystusem, ukazując jednocześnie całemu światu, że właśnie we Mszy Świętej w sposób szczególny jest obecny Ten, dla którego warto poświęcić swoje życie. Jak podają Ustawy Towarzystwa Eucharystia będąca źródłem naszego życia duchowego i zakonnego, jednoczy nas z Bogiem obecnym na wszystkich ołtarzach całego świata. Pragniemy, naśladować naszego Pana w sposób doskonały, głosić Chrystusa całym swoim życiem, wreszcie stać się autentycznymi i wiarygodnymi świadkami Zbawiciela.