Marcin Mielewczyk – Władysławowo

26 września 2011

Witam, nazywam się Marcin Mielewczyk i pochodzę z Władysławowa – najpiękniejszego z nadmorskich miast w jakich byłem. Mimo, że Bóg pozwolił mi przyjść na świat nad samym prześlicznym morzem Bałtyckim, które nieraz zachwycało mnie wschodem i zachodem słońca to moje serce zostawiłem wysoko w Tatrach, gdzie bliżej mi do Nieba J.

Dobrze, skoro już zacząłem od tego co kocham, to nie może zabraknąć tutaj wspomnienia o zamiłowaniu do śpiewania, nucenia, gwizdania oraz stukania palcami będącego próbą nieudolnego wybijania taktu. No, to zrobiło nam się muzycznie… w takim razie kontynuując to staram się, także grać na gitarze, przed wstąpieniem do Towarzystwa była to gitara elektryczna, teraz gdy trzeba było się trochę wyciszyć zamieniłem ją na gitarę akustyczną…

Muzyka, przez którą trafił do mnie sam Bóg odegrała w moim życiu dużą rolę. Dowodem na to jest fakt, że piszę ten oto opis mojej skromnej osoby w sali studium domu Nowicjatu Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. To dzięki dźwiękom Władysławowskiego przykościelnego Zespołu Młodzieżowego, w którym miałem zaszczyt śpiewać oraz obecnego w czasach mojego „nawrócenia” moje życie powoli zaczęło się zmieniać, zmieniać na lepsze…

Do tej pory nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego właściwie wstąpiłem do Zespołu będącego tak blisko Ołtarza co za tym idzie Samego BOGA?”. Do Kościoła nie chodziłem, zapierałem się, że Boga nie ma, a kapłani to biznesmeni…więc dlaczego? Jeden Bóg to wie J

 Tak więc moje życie nie zawsze było pobożne, przepełnione modlitwą i zgodne z Dekalogiem, w sumie do teraz mam nie mały problem, by kierować się tymi zasadami. Jestem zwykłym śmiertelnikiem, nadal grzeszącym i dopiero w tej chwili gdy odpowiedziałem „TAK” na moje powołanie będę się starał uświęcić…

Jak już wspomniałem kiedyś w moim sercu grała ciężka muzyka, ostre dźwięki, które zagłuszały cichy szept Boga, lekki powiew wiatru wzywający mnie do pokornego służenia Bogu i Polonii Zagranicznej. Teraz na szczęście tylko z głośników lecą akordy wydobywane za pomocą przesterowanej gitary i stukanie perkusji.

Teraz kilka słów do potencjalnych kandydatów. Tak właśnie do Ciebie, Ciebie który jesteś tak jak kiedyś ja zainteresowany Zgromadzeniem i tak jak ja czytasz „życiorysy” Nowicjuszy, by zobaczyć, czy są Oni wyrwani z kosmosu i ich świeckie życie opierało się tylko i wyłącznie na jedzeniu, modlitwie i Adorowaniu Jezusa i spaniu, czy są to normalni faceci właśnie tacy jak Ty. Jeżeli już tutaj jesteś to dam Ci jedną radę, która mnie pomogła w podjęciu decyzji: przycisz głośniki, niekoniecznie te od komputera, z których pewnie leci jakaś fajna nuta, tylko te swego serca i wsłuchaj się w Głos Boga, który może i Ciebie wzywa do liczby swoich duchowych rycerzy, którzy za broń mają Ewangelię, a ich tarczą jest głęboka wiara w Zmartwychwstałego Chrystusa Jezusa!

 

 

Bądź odważny i wypłyń na głębię!


Archiwa