Krystian Zarosa – Bielice k. Maszewa

8 września 2011

Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał.      Ps37,5

 

Urodziłem się  21 lipca 1992 roku w Stargardzie Szczecińskim. Jestem aspirantem przygotowującym się do kanonicznego nowicjatu w Towarzystwie Chrystusowym.

Wiele razy Pan Bóg do mnie  przemawiał i wskazywał mi drogę, abym poszedł za Nim i pracował w Bożej winnicy. Jednak nie zawsze to światło było takie jasne i oczywiste i bardzo często pytałem Jezusa Chrystusa za wstawiennictwem Jego Matki „co mam zrobić”.

Im więcej się zastanawiałem tym częściej Pan stawiał mi na drodze świadków Swojej Miłości, byli nimi przede wszystkim mój ksiądz Proboszcz, ks. Stanisław pochodzący z mojej parafii, ks. Waldemar Pozlewicz TChr oraz wielu innych kapłanów. Sam do końca  nie wiem jak to się stało, że znalazłem się w Towarzystwie. Myślę, że zaczęło się to po ukończeniu szkoły gimnazjalnej. Były to wakacje zamiast spędzania czasu na plaży, boisku itp. poszedłem po raz pierwszy na Szczecińską Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę. Idąc na pielgrzymkę powoli myślałem o seminarium w Szczecinie, aby po maturze tam wstąpić, bo odczuwałem już wtedy ciche słowa Pana Jezusa by pójść za nim, nigdy też nie słyszałem o Towarzystwie Chrystusowym. Na tej pielgrzymce poznałem dwóch Chrystusowców ks. Waldemara Pozlewicza i ks. Krzysztofa Janickiego  i od tego momentu zacząłem się interesować Chrystusowcami. Chrystusowcy to zgromadzenie księży i braci, którzy posługują w naszym kraju i na emigracji. Dużo czytałem o nich na Internecie i zafascynowałem, i dalej się fascynuję ich charyzmatem, a także tym że głoszą Ewangelię wszystkim Polakom rozsianym na całym świecie. I właśnie jednym z moich marzeń jest wyjechać na misje.      

Cieszy mnie to bardzo i także wszystkim życzę, aby tak jak ja mieli wsparcie w rodzinie – jest to bardzo ważne. Teraz im bardzo dziękuję, że nauczyli mnie tego co najpiękniejsze, miłości do Boga i drugiego człowieka. Dziękuje im też za to, że wiele razy mnie upominali i zwracali uwagę. Dziękuję im za to, że są oraz za to, że teraz wspierają mnie na drodze powołania. Dziękuje też mojej prababci (niestety nie mogę jej osobiście podziękować, bo odeszła już do Pana ) za to że nauczyła mnie modlitwy i to ona była dla mnie pierwszą nauczycielką i proszę Cię Panie obdarz ją życiem wiecznym.

Zachęcam młodzież męską, aby się nie lękała pójść za Chrystusem, ale pozwoliła Jemu się prowadzić przez ręce Matki Bożej, która mówi do nas wszystkich „zróbcie wszystko cokolwiek wam powie”.


Archiwa