Nowicjusze już od tygodnia przygotowywali się mentalnie i fizycznie na przyjazd ministrantów i lektorów z poznańskiej parafii św. Jadwigi, prowadzonej przez Chrystusowców. Chodziło tu przede wszystkim o mecze piłkarskie, jakie były planowane na ten dzień między nami a przyjezdnymi. Poprzednia wizyta ministrantów, przy okazji Kongresu Liturgicznej Służby Ołtarza, nie skończyła się dla nas dobrze – przypomnijmy, że przegraliśmy wtedy a 1:4. Dlatego też do sobotnich meczów podchodziliśmy z respektem i nie byliśmy skorzy do lekceważenia rywali. Ale po kolei…
Grupa ok. 40 ministrantów i lektorów przyjechała przed południem pod opieką księży Sylwestra Marca oraz Sławka Melnyka (rodzony brat Romka, obecnego nowicjusza). Naszym pierwszym wspólnym punktem programu była Eucharystia.
Po Eucharystii uraczyliśmy się bigosem i nadszedł czas sportowych rozstrzygnięć. Rozegraliśmy dwa mecze – najpierw nasz nominalny drugi skład zagrał z młodszymi ministrami. Mimo młodego wieku, chłopcy wspierani na boisku przez księży i zwinnego bramkarza, postawili nam trudne warunki. Tak trudne, że do przerwy nowicjusze przegrywali już 0:3 (!). Do roboty wzięliśmy się po zmianie stron, ale i skład przeciwników był już wtedy osłabiony. Ostatecznie po przerwie odrobiliśmy straty i zremisowaliśmy to spotkanie 3:3. Dwie bramki dla naszych strzelił Adam Ołtusek, a ostatnią – w ostatniej akcji spotkania (!) – dołożył Marcin Bronisz. W ten sposób sportowy honor 75. Batalionu został obroniony.
Drugie spotkanie – przeciw starszym lektorom – też od początku nie układało się po naszej myśli. Było do tego stopnia ciężko, że nasz nominalny pierwszy skład do przerwy przegrywał już 1:4. Byliśmy w odwrocie na całej linii. Akcje przeciwników zazębiały się i strzelali oni kolejne bramki, a nasi prawie nie byli w stanie się odgryźć. Podobnie jak w pierwszym meczu, oblicze gry odmieniło się po przerwie. Choć w pewnym momencie było już nawet 6:2 dla przyjezdnych (gratulacje za ładną i skuteczną grę), to nowicjusze zaczęli gonić wynik i skończyło się na 6:5 dla lektorów. Aż cztery gole dla drużyny nowicjatu strzelił Mateusz Glembin, a piątą bramkę ładnym strzałem z daleka zdobył Roman Melnyk.
Jakkolwiek, ogólny obraz jest taki, że nowicjusze znów musieli ustąpić sportowego pola swoim młodszym kolegom – lektorom i ministrantom. Remis i porażka nie są powodem do chluby (choć może duchowo na tym skorzystamy? :).
Zwieńczeniem wspólnie spędzonego czasu było ognisko i grill. Posileni i pewnie zbudowani korzystnymi wynikami goście po 16.00 opuścili mórkowski nowicjat. Zapraszamy ponownie na rewanż!