W zamyśle była to swego rodzaju „konkurencja” dla zwyczajów związanych ze „świętem” Haloween, które niestety rozpowszechniają się już także w naszym kraju (a przypomnijmy, że dzień ten nawiązuje do dawnych pogańskich obchodów, których elementem były nawet ofiary z ludzi; współcześnie noc z 31 października na 1 listopada jest największym „świętem” satanistów).
W ten sposób w wigilię uroczystości Wszystkich Świętych przez Lipno przeszedł marsz, który świętych miał nie tylko w nazwie. Nieśliśmy ze sobą relikwie osób wyniesionych na ołtarze – zarówno te należące do parafii, jak i te z naszego nowicjackiego domu. I tak szła z nami św. Jadwiga (patronka kaplicy w Lipnie), a także „nasi”: św. Jan Bosko, św. Małgorzata Maria Alacoque oraz bł. Karolina Kózkówna.
My na tę radosną, a zarazem wzruszającą „defiladę”, w której maszerowało kilkadziesiąt osób, udaliśmy się w towarzystwie naszego Socjusza oraz br. Andrzeja Patera. Szliśmy w komżach, niosąc na przedzie pochodu figurę Matki Bożej oraz różne relikwie. Cieszymy się, że mogliśmy wziąć udział w tej manifestacji wiary, w tym dawaniu świadectwa. Nie ulega wątpliwości, że świat tego potrzebuje – także nasze społeczeństwo, której w dużej mierze jest zeświecczone i bardziej chyba żyje różnymi modami i zwyczajami naszych czasów, niż wiarą ojców.