Po wyjeździe z 25 grudnia domyślaliśmy się, że gdzieś wyjedziemy – nikt (oprócz ks. Magistra i br. Andrzeja) nie wiedział dokąd i w jakim celu, ale każdy by chciał dowiedzieć się czegokolwiek… taka nowicjacka ciekawość!
Tak jak w ubiegłym dniu spotkaliśmy się w godzinach przedpołudniowych w kaplicy, by uczestniczyć we Mszy Świętej. Po niej udaliśmy się na wspólne spotkanie przy cieście i kawie do nowicjackiego refektarza. Tuż po godzinie 14 spotkaliśmy się przed domem, by wsiąść do nowicjackiego busa i ruszyć przed siebie, ruszyć za obiecaną niespodzianką…
Kierowaliśmy się w stronę Leszna, następnie w stronę Wschowy. Przez czas podróży zasypywaliśmy Ks. Magistra pytaniami o cel podróży, o obiecaną niespodziankę… Pytaliśmy, zgadywaliśmy. Wiedzieliśmy, że jedziemy zobaczyć coś związanego ze Świętami, coś, co znajduje się przy jakimś klasztorze, nic więcej. Aż w końcu po dłuuuuugiej rozmowie wszystko było jasne! Jeden z nowicjuszy zapytał o szopkę bożonarodzeniową. Odpowiedź padła twierdząca! 🙂 Pojechaliśmy do Wschowy, by tam zobaczyć żywą szopkę, która jest przy franciszkańskim kościele oraz szopkę wewnątrz kościoła. A było co oglądać – pojawił się nawet pomysł, by ze wszystkich obecnych tam zwierząt zabrać wielbłąda do nowicjatu, ale czym byśmy go przetransportowali…? Ze Wschowy udaliśmy się do Miejskiej Górki, by z kolei w tamtejszym kościele podziwiać szopkę. Tutaj również podziwialiśmy „małe ZOO”, które było na podwórku plebanii. Jednakże w Miejskiej Górce nie było tego, czego się spodziewaliśmy. Szopka wewnątrz kościoła i na zewnątrz była o wiele uboższa, a to na skutek pożaru, który miał miejsce bodajże 2 lata temu.
Po odwiedzinach szopek znajdujących się w bliskim sąsiedztwie naszego nowicjatu, wróciliśmy z powrotem, by uczestniczyć w Nieszporach oraz we wspólnotowej rekreacji.