Pierwszym punktem programu po przybyciu gości było ich krótkie oprowadzenie po terenie oraz naszym domu – niektórzy byli tu pierwszy raz. Później grupa została poprowadzona do kaplicy, w której wspólnie z nowicjuszami adorowała Najświętszy Sakrament. Jak zawsze w czwartkowy dzień skupienia, po adoracji modliliśmy się na Eucharystii. Sprawowało ją pięciu kapłanów, w tym dwóch przyjezdnych (dotychczasowy i nowy „powołaniowiec” Towarzystwa), a homilię do ministrantów wygłosił ks. Socjusz.
Po modlitwie przyszedł czas na rekreację, w tym oczekiwany mecz piłki nożnej. Rok temu nowicjusze i aspiranci przegrali z ministrantami 1:4, więc teraz zastanawialiśmy się, czy uda nam się zrewanżować. W sumie nie bardzo się udało, bo tym razem gospodarze też nie wygrali. W ustalonym czasie (2 x 20 minut) padł remis 3:3, co i tak jest postępem, ale w serii rzutów karnych lepsi okazali się znów goście – w jedenastkach pokonali nas 5:4. Tak to mieszkańcom mórkowskiego domu nie udało się zrewanżować za zeszłoroczną grę, ale też w składzie gości grali klerycy naszego seminarium, co było realnym utrudnieniem. Z kolei w naszym składzie grał ks. Socjusz, co z kolei było bardzo znaczącym wzmocnieniem drużyny gospodarzy (zdążyliśmy się już zorientować, że ks. Paweł jest bardzo dobrym piłkarzem). Summa summarum, udało nam się „wyszarpać” remis i, biorąc pod uwagę dotychczasowe piłkarskie doświadczenia naszego nowicjatu, jest to niezły wynik. 🙂
Po meczu poszliśmy na miejsce opodal naszego domu, gdzie przygotowane już były ognisko i grill. Kolejna godzina spotkania z ministrantami upłynęła więc na smażeniu kiełbasek i konsumpcji innych, przygotowanych przez naszą kuchnię, specjałów. Kolacja w plenerze była ostatnim punktem wizyty ministrantów. Po posileniu się wsiedli wraz ze swymi opiekunami do autokaru i ruszyli w drogę powrotną do Poznania. Naszym młodszym gościom dziękujemy za odwiedziny i zapraszamy za rok. Kto wie – może niektórzy w przyszłości zawitają w te progi jako kandydaci do Zgromadzenia?