Perkowo to miejsce dobrze znane niejednemu chrystusowcowi. Niektóre nowicjaty spędzały tam, pod namiotami, na granicy lasów i jezior, swoje letnie wakacje. My wybraliśmy się tam na jeden wieczór, aby m.in. podzielić się wrażeniami, refleksjami na temat okresu, który już za nami.
Spotkanie w leśnej Ostoi „Dzik” zaczęliśmy od Eucharystii (z gitarową oprawą scholi), którą sprawowali nowy ks. Socjusz oraz ks. Magister. Nie przeszkodziły nam w tym, choć próbowały, niemiłosiernie atakujące chmary komarów, których liczebnością byliśmy – trzeba przyznać – zaskoczeni (no, coś się im jednak udało, bo z powodu ich „zaciekłości” Msza została skrócona o homilię).
Po modlitwie rozpaliliśmy obowiązkowe w takim kontekście ognisko – podwójnie pożyteczne, bo dym pomógł rozgonić latające insekty. Nadszedł więc czas posiłku. Mogliśmy wygodnie rozłożyć wszystko na drewnianych stołach, bo w rezerwacie przygotowana jest specjalna, potężna wiata z bali, pod którą mogą chronić się różni piknikowicze. Upiekliśmy oczywiście kiełbaski, które zagryzaliśmy smaczną sałatką, produktem naszej nowicjackiej kuchni.
Przy płomieniu ogniska – w klimacie półoficjalnym – rozmawialiśmy na różne tematy związane z nowicjatem: o jego znaczeniu dla nas, dlaczego jest ważnym etapem formacji zakonnej, itp. Mogliśmy także mówić o tym, co było dla nas trudnością, wyzwaniem, etc.
O 21.00 zaczęliśmy zbierać się do powrotu, ale przedtem odśpiewaliśmy jeszcze Apel Jasnogórski. Kapłańskie błogosławieństwo ks. Magistra stanowiło ostatni akcent spotkania pod gościnną wiatą. Ok. 22.00 znaleźliśmy się w domu nowicjatu, a tam… czekał już na nas z rodziną nowy kandydat do zgromadzenia, który przybył pod naszą nieobecność. Pierwsza jaskółka nowej fali, która niedługo obierze nazwę 76. Nowicjatu.